Dziś moje wczorajsze kucharzenie :)
Po prostu polędwiczka. Polędwiczka z cebulką i pieczarkami :) Bardzo pyszna... i do tego ryż, a na deser zrobiłam bardzo proste i szybkie jabłko zapiekane :) Powiem Wam tylko, że jak pojawia się w domu hasło "polędwiczka" to mój M. od razu łagodnieje, od razu się uśmiecha i jest przobrzydliwie miły hehe :) Czyli jednym słowem polędwiczka działa na niego prawie jak jakiś afdoryzjak.
A przepis jest wg. Kuchni Pięciu Przemian. Bazuję go na innym przepisie, wprowadzając nieznaczne zmiany :)
Potrzebujemy:
- polędwiczkę wołową
- pieczarki (ja dałam 6 sztuk, takich sporych)
- 1 cebula
- mąka ziemniaczana do obtoczenia mięsa
- oliwa z oliwek
- pieprz, sól, słodka papryka
- sos sojowy
- cytryna
- cukier trzcinowy
Przygotowanie:
- Polędwiczkę kroję na małe kawałki (w) i obtaczam w mące ziemniaczanej (z)
- Na dużej rozgrzanej patelni (o)
- podgrzewam 3 łyżki oliwy z oliwek, wkładam pokrojone mięso i smażę przez 3-4 minuty ciągle mieszając (z)
- dodaję pieprzu (m)
- szczyptę soli i 2 łyżki sosu sojowego (w)
- oraz parę kropli soku z cytryny (d)
- i szczyptę słodkiej papryki (o)
- i szczyptę cukru trzcinowego (z)
Zdejmuję mięso z patelni i odstawiam na bok (przykrywam aby nie ostygło)
- Następnie na patelnię dodaję łyżkę oliwy
- podduszam na tym drobno pokrojoną cebulę (m)
- i dodaję pokrojone w cienkie plastry pieczarki i znów lekko podduszam (z)
- dodaję szczyptę pieprzu (m)
- oraz soli (w)
- parę kropli soku ctytrynowego (d)
- i szczyptę słodkiej papryki do smaku (o)
Podduszam to na malutkim ogniu przez parę minut i na koniec
dokładam mięso i pozostawiam na 1-2 minuty (z)
I gotowe :) Ja podałam z ryżem, równie dobrze smakuje z polentą, prosem lub ziemniakami i sałatą.
Ta potrawa, jeśli chodzi o Kuchnię Pięciu Przemian ma właściwości odżywcze i lekko rozgrzewające, więc jeśli czujemy się zmęczeni, mamy anemię, bądź czujemy brak mocy i jesteśmy wrażliwi na zimno, taka potrawa jest dla nas idealna. Wzmocni ona naszą odporność, szczególnie teraz, kiedy nagle z niskiej temperatury na dworze, mamy +14 stopni :) Również świetnie wpływa gdy brakuje nam motywacji do zrobienia czegokolwiek. Ugotujcie taki obiad, kiedy nie możecie czegoś zrobić, zjedzcie go i zobaczcie co się wydarzy :) Na mnie działa, nawet jeśli to siła sugestii :D
A co do deseru?
Bardzo szybki, z głowy.
Jabłko przecięłam na pół, wygrzebałam środek z pestkami, resztę części jabłka ze środka wycięłam i pocięłam w małe kawałeczki, do zagłębienia wrzuciłam pociętą suszoną morelę, resztę pokrojego jabłka i polałam łyżką śmietany 18% i posypałam cynamonem i wsadziłam na jakieś 12 minut do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika :) Powiem jedno. Był pyszny!! :D
A wracając jeszcze szybko do Pięciu Przemian, chciałam pociągnać wątek z ostatniego posta TUTAJ (click). Chciałabym opowiedzieć Wam o leczniczych właściwościach tej Kuchni. Genialny chiński wiersz idealnie oddaje filozofię zdrowego gotowania:
Czy to kucharz, czy lekarstwo? Apteka czy restauracja?
Ryba, mięso, warzywa, młoda cebulka, por:
Smaczne potrawy zastępują tabletki i pigułki,
Pożywne jedzenie jest lekarstwem na wszystkie dolegliwości.
Kuchnia ta wyznaje filozofię, że najważniejsze to zapobiegać chorobom, a nie leczyć ich skutki (typu katar, kaszel, ból głowy). A zapobieganie właśnie pomaga unikać nam lekarzy i zbędnych drogich leków. I tak np medycyna chińska potrafi nam powiedzieć skąd wziął się u nas katar, może on być spowodowany np. zbyt dużą ilością zjedzonych owoców i słodyczy, które z kolei powodują wytwarzanie w naszym organiźmie wilgoci, której nadmiar musi znaleźć gdzieś swoje ujście, u nas w postaci właśnie kataru... A jak zapobiegać pojawianiu się tej wilgoci? Np jedząc kleik :) Bynajmniej tego można dowiedzieć się od Barbary Temelie z jej książki, którą uwielbiam :) I muszę wam powiedzieć, że gadanie i czytanie to jedno, a drugie to praktyka i widoczne efekty :) Ja je widzę gołym okiem! Odkąd gotuję według tej filozofii, bardzo żadko choruję, nie boli mnie brzuch, przestałam mieć migrenowe bóle głowy. Ale to można sobie udowodnić tylko i wyłącznie próbując samemu :)
Ja Was zachęcam do eksperymentowania, a jesli chcecie mogę być dla Was żywym dowodem na to, że to jakoś działa na nasz organizm :)
Wasza pro zdrowotna Miss Foch
p.s. oczywiście bez przesady, jak już kiedyś wspominałam i mi się zdarzają wpadki heh :)
Wszystko piękne i jakie apetyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Justynko! <3
Usuńmasz bardzo ciekawe garnuszki :)
OdpowiedzUsuńwidać, że z jedzeniem można zrobić świetne zdjęcia i wszystko ładnie przygotować.
ja polędwicy bym nie zjadła.. ale jabłuszka wyglądają pysznie :)
Staram się, żeby to miało ręce i nogi :) Fajnie, że do mnie wpadłaś Karolina! :)
OdpowiedzUsuńW tej wersji jeszcze nie jadlam...ale zachecona zostalam wystarczajaco:))) milych snow:)))*
OdpowiedzUsuńHej Fairy! :)
UsuńCieszę się ogromnie... jeśli wypróbujesz, to daj znać czy smakowało :)
Cudownych snów Kochana :)
Jakież to to wszystko apetycznie mniammi :)
OdpowiedzUsuńApetycznie to jest u Ciebie! Właśnie zaglądam i już zostaję! <3
UsuńZa pieczarkami nie przepadam ale deserek jak najbardziej bym spróbowałam ;) Muszę kiedyś sobie takie coś zafundować ;)
OdpowiedzUsuńDeserki na spontanie wychodzą najlepiej, jeszcze chce spróbować coś podobnego ale z gruszką :D Będzie ciekawie :)
UsuńW końcu wróciłam do żywych po dłuuuugiej przewie i nadrabiam zaległości blogowe!
OdpowiedzUsuńSuper, że będą się tu pojawiać też przepisy! :)
Świetna aranżacja... zgadzam się z tym co piszesz, już sam Hipokrates mawiał że "twoje pożywienie powinno być lekarstwem, s twoje lekarstwo powinno być pożywienie". Jeśli lubisz czytać książki o takiej tematyce, polecam "Widelec zamiast noża" i " książkę "Nowoczesne metody odżywiania" dr Campbella. Warte przeczytania! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńjadłabym wszystko :-)
OdpowiedzUsuńna Twoich zdjęciach wszystko wygląda fantastycznie :-)
Buuuuuziaki