Przylecieliśmy Norwegian'em :)
To widok z naszych balkoników na Plaza de Uncibay.
Zachód słońca nad Malagą.
Tapasy w Los Gatos :)
I niesamowita droga krzyżowa Semana Santa na ulicach miasta!
Okiennice... moja wielka słabość od lat.
Słynny Pepa y Pepe
Tuż po nocy Oskarowej, kino zawiesiło świeże plakaty! :)
Malaga w lutym pachnie latem. I wszędzie wiszą na drzewach pomarańcze. Ludzie stojąc na czerwonym świetle, na przejściu dla pieszych gwarnie rozmawiają ze sobą, uśmiechają się i krzyczą "Hola!" nawet do obcych z daleka! I jest to takie szczere!
Zachody słońca są tu piękne, bajeczne, kolorowe, w tylu barwach, że nie potrafię ich nawet nazwać... A góry...? O tym w następnym poście relacjonującym nasze wakacje...
Nasz apartament był w samym sercu Malagi, na starym mieście, wśród licznych kawiarni, barów i sklepów. Jako, że luty, turystów było dość mało, a Malaga o poranku jest pusta, idealna do zwiedzania...
Pięknie.. :)
OdpowiedzUsuńNitka <3
UsuńStare miasto jest prześliczne! Też zawsze zachwycam się takimi ogromnymi okiennicami, w środku musi być tyle światła! ;)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, w tych mieszkaniach na niższych piętrach, jest dość ciemno, gdyż budynki są blisko siebie, aby na ulicach w upalne lato było chłodniej, więc jest i cień :) W naszym było właśnie dość ciemno :) mimo słońca od samego rana.
Usuńdziękuję, bo na chwilę zatrzymałam się :)
OdpowiedzUsuńCieszę się... <3 Ważne by się zatrzymywać i oddychać.
UsuńPrzepięknie :)
OdpowiedzUsuń