Blog powstał z potrzeby uzewnętrznienia swojej miłości do rzeczy homemade, do obrazów, które utrwalam na aparacie, do mojego zdrowego gotowania i wymyślania w kuchni oraz najważniejsze, mojej miłości do życia! :) Znajdziecie tu tonę zdjęć, przepisy, projekty, które możecie zrobić dla swojego domu, ciutkę mody (tego co sama tworzę, szyję, sklejam) i zapewne prywaty :)
Dziś bardzo szybko zaczynamy od przepisu na quiche ze szpinakiem i kozim serem :) Czyli tartę :) Przepis na taką tartę znalazłam na kotlet.tv, ale ciutkę go przerobiłam i dostosowałam do mojego smaku.
Ta potrawa zajmuje mi około 40 minut, a robię ją na silikonowej okągłej formie do ciast/tart wielkości 24cm.
Baza - czyli ciasto:
- 1,5-2 szklanki mąki razowej pszennej typ 2000
- 4-5 łyżek śmietany 18%
- około 100-120 gram masła
- szczypta soli
To co jest w środku - czyli cała esencja:
- poł cebuli
- ok. 400-500 gram szpinaku
- ok. 300 gram sera koziego lub sera zółtego, który fajnie się topi
- 3 łyżki masła
- łyżka mąki
- 2 jajka
- małą śmietanę 18%
- soli i pieprzu do smaku
- szczypta gałki muszkatołowej
Najpierw zagniatam ciasto i wałkuję je pomiędzy folią i układam na formie i wkładam do wcześniej rozgrzanego do 200 stopni piekarnika. Najpierw piekę ciasto przez około 12 minut z wysypanym grochem, aby spód się nie unosił. Używam do tego papieru do pieczenia, żeby groch mi się nie przyklejał do ciasta. Później jeszcze zostawiam na 5 minut bez grochu. W tym czasie kiedy ciasto jest w piekarniku, przygotowuję resztę :)
Dość drobno pokrojoną cebulę podmażam na maśle, dodając świeżego szpinaku (w zimie niestety mrożonego) dodając szczyptę soli i pieprzu. Resztę składników, czyli sos, mieszam w miseczce. Na dno tarty układam plastry sera koziego, następnie nakładam szpinak na tartę i polewam sosem i ponownie nakładam plastry sera koziego na wierzch tarty i wkładam na około 20-25 minut do piekarnika.
Ser kozi można śmiało zastąpić twarogiem, serem żółtym lub jakimkolwiek innym, który lubimy :)
A tartę uwielbiam niezmiernie! Mogłabym piec ją codziennie... a żeby narobić Wam smaku parę zdjęć... A poniżej moja mała psotnica Zuźka :) Smacznego i do usłyszenia!
Kici chętnie by spróbowała :)))
OdpowiedzUsuńAchh uwielbiam te kocie podchody, że niby nigdy nic,że sobie ziewa /przeciąga się/siedzi a jak tylko człowiek spuści z oczu to od razu rozrabia :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pochłonęłam całe Twe archiwum, Miss Foch i jestem pod wrażeniem szeregu zdolności, jakie posiadasz :)
OdpowiedzUsuńBędę stałą czytelniczką!
Pozdrowienia ciepłe.
O kurcze... aż mnie zatkało :) To dla mnie zaszczyt Ciebie tu gościć :D Cieszę się ogromnie i witam w moich skromnych progach :)
Usuń